Szybki wpis w ramach odskoczni od świątecznych porządków. Jestem gadżeciarzem, nigdy tego nie ukrywałem a ten blog jest prawdopodobnie niezłym tego potwierdzeniem. Od dłuższego czasu posiadam odkurzacz bezprzewodowy Dreame V9P i jestem z niego nieziemsko zadowolony – ma swoją stację dokującą na ścianie w korytarzu przy wejściu, więc pomaga nam dość dzielnie w utrzymaniu porządku okolic wejścia do mieszkania.
Kiedy na youtube zaczęły się pojawiać reklamy częściej niż zwykle, jedna z nich przykuła moją uwagę szczególnie – była to reklama głowicy mopującej do odkurzacza Electrolux, modelu bodajże PowerPro 800 lub PowerHygenic. Niestety, jestem chyba kiepskim odbiorcą reklam, bo zamiast nabrać ochoty kupna nowego odkurzacza, zacząłem szukać czy takie cudo da się dokupić do urządzenia, które już mam i lubię. Niezawodne aliexpress zwróciło wynik, że jak najbardziej, ale kosztuje to tak z dobre 200zł i nie ma żadnych opinii na internecie.
Uznałem, że perspektywa wygodniejszego mycia podłóg jest warta podjęcia takiego ryzyka i szarpnąłem się na ten wydatek. Pierwsza paczka nie przyszła, ale dostałem zwrot, drugie zamówienie dotarło akurat przed świętami. Idealnie na świąteczne porządki.
Moduł mopujący wykorzystuje dołączoną do zestawu długą rurę z przechodzącymi przez nią przewodami zasilającymi. Na jej końcu montujemy moduł, z przyczepianymi na rzepy właściwymi mopami, które kręcąc się, ścierają brud a za ich nawadnianie odpowiada zbiornik mocowany u góry urządzenia.
Większe zabrudzenia są wciągane przez otwór po środku modułu mopującego i trafiają do zbiornika na kurz – mop mopem, ale w końcu to odkurzacz 🙂
Zbiornik wody montuje się na module mopującym – dwa 'ząbki’ otwierane pokrętłem z przodu zbiornika wypuszczają kropla po kropli wodę na mopy dzięki czemu urządzenie ściera podłogę na mokro.
Jak to się sprawuje? Zaskakująco… słabo. Z uwagi na fakt, że całe urządzenie jest dość lekkie, wirujące mopy nie mają wystarczającej siły, by usuwać większe zabrudzenia, więc mopowanie z ich użyciem jest bardziej odświeżeniem niż faktycznym mopowaniem. Konstrukcja zbiornika z wodą sprawia natomiast, że mop prawidłowo działa jedynie wtedy, kiedy porusza się do przodu – jeśli przesuwamy go do tyłu, przestaje się nawadniać. Nie wiem, jak pod tym względem wypada Electrolux, który był inspiracją do kupienia tego urządzenia, ale obawiam się, że i tu nie ma co się spodziewać cudów.
Gdyby ta konstrukcja cenowo nie przekraczała 100zł, mógłbym to uznać za średnio udaną ciekawostkę, przydatną do sporadycznego odświeżenia mieszkania, ale kwota 200zł za którą można już mieć solidny mop z prawdziwego zdarzenia sprawia, że jestem widocznie rozczarowany i cieszę się jedynie z tego, że nie skusiłem się na polską dystrybucję, gdzie ceny tego zestawu zaczynają się od 300zł.