Złombol 2024 – cz.1 Przygotowania

W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, skusiliśmy się na udział w rajdzie charytatywnym Złombol. Skład osobowy teamu Carozela pozostał bez zmian, zmienił się jedynie samochód… częściowo, gdyż w grudniu ub. r. wraz z mą partnerką, nabyliśmy poloneza kombi.

Przygotowania do tegorocznego rajdu zaczęły się jeszcze przed ogłoszeniem celu – wszak kombi to pojemniejsze nadwozie, niż ubiegłoroczny hatchback, czyli już na starcie eliminowaliśmy największe utrapienie zeszłego roku, czyli brak miejsca na cokolwiek. Ogłoszenie celu tylko potwierdziło słuszność naszego wyboru – skandynawia wymagała od nas przygotowania się i spakowania obszerniejszych rzeczy na chłodniejsze warunki, a skandynawskie ceny zachęcały do zabrania większych i tańszych zapasów ze sobą, więc w obu przypadkach kombi było strzałem w dziesiątkę.

Tradycyjnie, nasz teamowy samochód musiał otrzymać barwy bojowe. Tym razem padło na Perebor, czyli tkany wzór pozyskany z Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej. Oklejanie było równie przyjemne, jak w ubiegłym roku, ale udało się bez większych strat w ludziach i sprzęcie 🙂

Podczas prac przy samochodzie okazało się, że nie miał on lekkiego życia, bo w zawieszeniu i hamulcach do wymiany było właściwie wszystko – z przodu wybite były wszystkie cztery sworznie, wszystkie drążki kierownicze (włącznie ze środkowym), wspornik układu kierowniczego, tarcze były na skraju zużycia (9,1mm grubości przy granicznej wartości 9mm). Postanowiłem uruchomić trochę zapasów rarytasowych części zbieranych przez lata i w miejsce wybitego wspornika trafił jedyny zamiennik lepszej jakości niż oryginał, czyli tzw 'wspornik na łożyskach’ produkcji PPHU RIBERA o pn. 1.62.312.060238, który tak naprawdę wcale żadnych łożysk nie ma, jedynie o wiele grubsze tulejki. Drugą zmianą w stosunku do oryginału był 'wyprofilowany’ drążek kierowniczy, dedykowany do silników rover/diesel, żeby w przyszłości nie musieć drugi raz ustawiać zbieżności, jak w miejsce OHV trafi inny silnik.

Prawdziwa niespodzianka czekała nas z tyłu. Przy demontażu resora w celu wprasowania tylnych tulejek, odkryliśmy, że główne pióro przy przedniej tulei jest pęknięte, co tłumaczyło czemu samochód miał takie poważne problemy z trzymaniem się na drodze. Na szczęście w magazynie części udało się znaleźć pasujące pióro o grubości 11mm

Podczas prac chcieliśmy też uszczelnić silnik, jednak po wyjęciu go i zrzuceniu miski olejowej, okazało się, że mimo zachowania znaczącej mocy, na krzywce wałka rozrządu brakuje około 2mm, więc po przejrzeniu dostępnych silników, padła decyzja, że w miejsce niepewnego ohv umieszczamy pewne ohv z ’Grzechotnika’.

O ile silnik przełożyliśmy, instalacja gazowa pozostała oryginalna – marki BRC, nieco przewymiarowana (co zaskoczyło naszego Darczyńcę, sklep PH JACUŚ, przy dobieraniu do niej filtrów), ale mimo to nie sprawiała nam problemów, spalając na pusto około 8L LPG a przy pełni załadowanym samochodzie nie przekraczając 10L LPG na każde przejechane 100km.

Na koła naszego samochodu trafiły opony Kumho Solus 4S HA31 w rozmiarze 185/70 R14, umieszczone na oryginalnych felgach stalowych z poloneza trucka i o ile przy jeździe na suchym, płaskim terenie jakoś się sprawdzały, o tyle w deszczowej skandynawii dały nam do wiwatu 🙁

Ostatnim niestandardowym dodatkiem do samochodu był box dachowy Inter Pack 540. W pierwszej chwili myśleliśmy, że taki rozmiar to przesada, ale okazało się, że miejsca nigdy za wiele i nawet jego musieliśmy z trudem domykać przy ilości spakowanych przez nas rzeczy.

Box okazał się przydatny, bo w nim trzymaliśmy śpiwory oraz namioty, natomiast znaczącą część bagażnika zajęła skrzynia z zapasami jedzenia. Lista zakupów oraz przepisy pochodziły od kolejnego z naszych Darczyńców – Dietetyki Nie Na Żarty.
Skrzynia wypełniona składnikami za około 900zł miała napędzać naszą trójkę przez dwa tygodnie wyjazdu.

Tak doposażeni ruszyliśmy podbijać Skandynawię 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *